U profesora Zbigniewa Sidorskiego zdałem pięć egzaminów, w tym najważniejszy magisterski. Zanim jednak do tego doszło wydarzyło się wiele rzeczy.
Naukę na Uniwersytecie Wrocławskim rozpocząłem w 1973 roku i już w czasie pierwszego semestru słuchałem Jego wykładów z fizyki ogólnej, później doszła fizyka ciała
stałego i seminarium. Wyróżniał się nie tylko ubiorem – przychodził w garniturze i krawacie,ale także pewnością siebie, starannością wypowiedzi, i co najważniejsze manifestowanym zainteresowaniem fizyką. Na zadawane Mu pytanie na początku każdego semestru, z jakiej książki będziemy korzystać odpowiadał niezmiennie, że fizyki można się nauczyć z każdego podręcznika. Później wskazywał te, które według Niego warto czytać i studiować. Tak poznałem podręczniki Richarda Feynmana oraz Berkeleyowski Kursu Fizyki. O ile pierwsze były propozycją do poszerzania zainteresowań, to drugie stanowiły podstawę wykładu.
Profesor nie korzystał z notatek. Posiadał je i zaglądał do nich w chwilach wątpliwości. Te
zdarzały się rzadko, ale co zdolniejszym z nas udawało się czasem wychwycić nieścisłości
rachunkowe popełnione przez Profesora i wtedy porównywał je ze swoimi zapiskami. Często mieliśmy rację, co Zbigniew Sidorski kwitował stwierdzeniem, że chciał sprawdzić naszą czujność na wykładzie. Miał donośny głos, był energiczny i mówił z pasją. Słuchało się Go z dużą przyjemnością, a wykłady pozostawały na długo w pamięci.
Zbigniew Sidorski urodził się na Zamojszczyźnie 95 lat temu. Był najstarszym dzieckiem
w rodzinie i na niego spadł ciężar troski o rodzeństwo i matkę w czasie wojny. Ojca inteligenta i oficera rezerwy zaraz na początku wywieziono do obozu koncentracyjnego w
Oranienburgu. Młody Zbigniew pracował fizycznie przy robotach drogowych oraz jako robotnik w młynie. Po skończeniu 18 lat zaangażował się w działalność konspiracyjną w
szeregach AK (ps. Zbych). Z oddziałem partyzanckim wziął udział w kilku akcjach zbrojnych. Po wojnie kontynuował przerwaną naukę w gimnazjum, a po maturze w wieku 21 lat wraz z rodziną przeniósł się do Wrocławia. Tutaj rozpoczął studia na Uniwersytecie i Politechnice, tworzących wówczas jedną uczelnię. Na niezależne placówki naukowe i dydaktyczne Uniwersytet i Politechnika zostały rozdzielone w 1951 roku. W tym samym czasie Zbigniew Sidorski ukończył studia z tytułem magistra filozofii w zakresie fizyki i na resztę życia związał się Uniwersytetem Wrocławskim. Przeszedł wszystkie etapy pracy zawodowej i naukowej. Począwszy od 1948 roku, kiedy został młodszym asystentem, poprzez asystenturę, docenturę na profesurze w 1980 roku kończąc. W administracji uczelnianej zajmował stanowiska kierownika zakładu, prodziekana, dziekana, prorektora wreszcie przez dziesięć lat dyrektora Instytutu Fizyki Doświadczalnej (1974 – 1984). I z tym ostatnim wiąże się istotna część moich wspomnień.
Urodziłem się w Nysie, niedużej miejscowości na Opolszczyźnie, w rodzinie bez tradycji
inteligenckich. Na fizykę trafiłem zafascynowany zjawiskami przyrodniczymi i matematyką.Jednak wyobrażenie o własnych możliwościach uniwersytet szybko zweryfikował. Na drugim roku nie zaliczyłem zajęć z pracowni elektronicznej i musiałem prosić o zgodę na ich powtórzenie. Napisałem pismo do dziekana, aby umożliwił mi to na IV roku studiów. Z podaniem zostałem odesłany do dyrektora Instytutu Fizyki Doświadczalnej, (któremu pracownia podlegała), aby zaakceptował prośbę. Dyrektor Zbigniew Sidorski przeczytał podanie i zainteresował się przyczyną, dla której chcę powtarzać zajęcia dopiero na IV roku.Kiedy wyjaśniłem, że na trzecim roku dochodzą przedmioty z fizyki teoretycznej (mechanika kwantowa i elektrodynamika klasyczna) oraz II pracownia fizyczna i nie poradzę sobie z dodatkowym obciążeniem, dyrektor wyraził zgodę. Jak zbawienna była to decyzja pokazał czas.
Trzeci rok studiów okazał się za trudny i po semestrze zimowym byłem zmuszony wziąć
urlop dziekański. Za drugim podejściem zaliczyłem go bez większych problemów może
dlatego, że nie miałem dodatkowych zajęć z pracowni elektronicznej. W ten sposób dyrektor Zbigniew Sidorski, który zrozumiał wyrażone przeze mnie obawy i przychylił się do prośby uratował moje studia zyskując jednocześnie trwałą wdzięczność i uznanie.
Czytając wspomnienia rodzeństwa Zbigniewa Sidorskiego w dwudziestą rocznicę Jego
śmierci, zwróciłem uwagę na stwierdzenie, że był sprawiedliwym i łagodnym egzaminatorem. W pełni się z tą opinią zgadzam i dodałbym, że egzaminował rzetelnie wykorzystując dostępną paletę ocen, co dawało szansę także mniej zdolnym studentom.
W połowie lat sześćdziesiątych Zbigniew Sidorski został zaproszony do Instytutu Fizyki
im. Jamesa Franka w Chicago. Spędził tam dwa lata (1965 – 1967), zajmując się badaniem powierzchni metali. James Frank (1882 – 1964) to niemiecki fizyk Noblista, którego asystentką na uniwersytecie w Getyndze była urodzona w Nysie (!) Hertha Sponer (1895 – 1968). Po dojściu Hitlera do władzy oboje wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Gdy James Frank owdowiał, Hertha Sponer została jego drugą żoną. W taki oto przedziwny sposób plotą się ludzkie drogi.
Profesor Zbigniew Sidorski zmarł nagle w wieku 59 lat. Zaskoczyło to bliskich, przyjaciół
i znajomych. Odszedł bowiem Człowiek w pełni sił twórczych. Uczony i nauczyciel o
ugruntowanej pozycji w fizyce. Człowiek prawy, życzliwy i charyzmatyczny.
Od czterdziestu lat uczę fizyki (i matematyki). Mam z tego dużą frajdę i Jemu to
zawdzięczam, i o Nim pamiętam!
Korzystałem z:
1. Prof. Zbigniew Sidorski – Wspomnienie, http: //www.fizyka.uni.opole.pl/moja_fizyka/pdf/sidorski.pdf
2. 50 lat Instytutu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Wrocławskiego 1969 – 2019, Księga Jubileuszowa,Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego
3. Mary Ann Maushart – Hertha Sponer: A Woman's Life as A Physicist in the 20th Century “ So You Won’tForget Me”, Copyright © 2011 by Department of Physics, Duke University, Durham, North Carolina.