W Roku Kopernikańskim dużo się mówi i pisze o jego Bohaterze i jest to zrozumiałe; ale:
Czy Mikołaj Kopernik był człowiekiem szczęśliwym?
Ponieważ o życiu Astronoma wiemy niewiele odpowiedź trzeba budować w oparciu o strzępki informacji dotyczących jego rodziny, krewnych, pracy, środowiska i klimatu społeczno-politycznego epoki.
Mikołaj Kopernik w wieku dziesięciu lat stracił ojca, który wcześniej popadł w kłopoty finansowe. Czworo rodzeństwa znalazło się wówczas pod opieką matki. Nawet dzisiaj w czasach dobrobytu (!) samotna mama z czwórką dzieci nie ma łatwego życia, wyobraźmy więc sobie,, jak trudne to było u schyłku piętnastego wieku. Krzysztof Mikulski w swojej książce (Mikołaj Kopernik. Środowisko społeczne, pochodzenie i młodość) stwierdza, że w roku 1485 (czyli dwa lata po śmierci męża) nie mieszkała już ona w domu rodzinnym, a pozostały w nim dzieci. Można, więc sądzić, że od 12 roku życia Mikołaj Kopernik pozostawał pod opieką krewnych, czyli nie było to zbyt szczęśliwe dzieciństwo.
W większości opracowań i książek poświęconych Mikołajowi Kopernikowi możemy przeczytać o znaczącej roli wuja Łukasza w wychowaniu Mikołaja i jego brata Andrzeja. Łukasz Watzenrode był bratem matki Mikołaja Kopernika i biskupem katolickim. Przy jego wsparciu finansowym i organizacyjnym Mikołaj i jego brat studiowali w Krakowie i we Włoszech. W perspektywie mieli dostąpić zaszczytnych funkcji kościelnych. Zastanowić się można na ile były to ambicje wuja, a na ile młodych Koperników. Wiemy, że obydwaj zostali kanonikami, ale kariery w Kościele nie zrobili. Zamysł wuja, że któryś z siostrzeńców przejmie po nim sakrę biskupią się nie powiódł. Mikołaj uzyskał wprawdzie niższe święcenia kapłańskie, ale nie oczekiwał niczego więcej, natomiast Andrzej zmarł dosyć młodo.
Śmierć młodszego brata była zapewne dla Mikołaja bolesną stratą podobnie, jak starszych sióstr, z których Katarzyna przeżyła zaledwie około 38 lat, a Barbara zmarła w wieku 65.
Biorąc pod uwagę liczne zainteresowania Mikołaja począwszy od astronomii poprzez matematykę, ekonomię, medycynę, a skończywszy na administracji (dobrami kościelnymi) można wątpić czy służba Kościołowi była mu aż tak bliska! Szczególnie, że ten Kościół, który owszem pozwalał mu skromnie żyć, nie oszczędził mu razów u schyłku życia.
Mamy tu na myśli oskarżenie o nieobyczajny związek z Anną Schilling (opiekunką/kuzynką/gospodynią) i nakaz wydalenia jej z kanonii.
Niewiele się w tym zakresie w Kościele katolickim zmieniło. Sprawy męsko-damskie są ciągle jednymi z jego głównych zainteresowań.
W historii nauki Mikołaj Kopernik zapisał się, jako wielki astronom i wydaje się, że była to jedyna prawdziwa pasja w jego życiu i jedyne zajęcie, które czyniło go szczęśliwym. Ono, bowiem zaowocowało księgą O obrotach, która dokonała rewolucji naukowej i światopoglądowej jednocześnie pozwalając autorowi zapisać się na trwałe w historii ludzkości. Odkładanie jej publikacji wiązało się z obawą na reakcję tegoż Kościoła katolickiego, który znał i któremu służył. Aby zyskać jego przychylność zamieścił w niej przedmowę adresowaną do papieża, w której wyjaśniał swoje intencje.
Jego szczęściem było poznanie Jerzego Joachima Retyka, młodego (luterańskiego) matematyka, który znacząco przyczynił się do wydania De revolutionibus. To pozwoliło światu poznać i docenić (choć nie od razu) pracę Kopernika. On jednak już tego nie doczekał.
My natomiast mamy to szczęście, że on żył, myślał i pisał!
Uniwersytet Stanowy w Północnej Dakocie stworzył Matematyczny Projekt Genealogiczny, z którego wynika, że Mikołaj Kopernik ma dzisiaj ponad 190 tysięcy potomków naukowych!
Czy Mikołaj Kopernik był człowiekiem szczęśliwym?
Ponieważ o życiu Astronoma wiemy niewiele odpowiedź trzeba budować w oparciu o strzępki informacji dotyczących jego rodziny, krewnych, pracy, środowiska i klimatu społeczno-politycznego epoki.
Mikołaj Kopernik w wieku dziesięciu lat stracił ojca, który wcześniej popadł w kłopoty finansowe. Czworo rodzeństwa znalazło się wówczas pod opieką matki. Nawet dzisiaj w czasach dobrobytu (!) samotna mama z czwórką dzieci nie ma łatwego życia, wyobraźmy więc sobie,, jak trudne to było u schyłku piętnastego wieku. Krzysztof Mikulski w swojej książce (Mikołaj Kopernik. Środowisko społeczne, pochodzenie i młodość) stwierdza, że w roku 1485 (czyli dwa lata po śmierci męża) nie mieszkała już ona w domu rodzinnym, a pozostały w nim dzieci. Można, więc sądzić, że od 12 roku życia Mikołaj Kopernik pozostawał pod opieką krewnych, czyli nie było to zbyt szczęśliwe dzieciństwo.
W większości opracowań i książek poświęconych Mikołajowi Kopernikowi możemy przeczytać o znaczącej roli wuja Łukasza w wychowaniu Mikołaja i jego brata Andrzeja. Łukasz Watzenrode był bratem matki Mikołaja Kopernika i biskupem katolickim. Przy jego wsparciu finansowym i organizacyjnym Mikołaj i jego brat studiowali w Krakowie i we Włoszech. W perspektywie mieli dostąpić zaszczytnych funkcji kościelnych. Zastanowić się można na ile były to ambicje wuja, a na ile młodych Koperników. Wiemy, że obydwaj zostali kanonikami, ale kariery w Kościele nie zrobili. Zamysł wuja, że któryś z siostrzeńców przejmie po nim sakrę biskupią się nie powiódł. Mikołaj uzyskał wprawdzie niższe święcenia kapłańskie, ale nie oczekiwał niczego więcej, natomiast Andrzej zmarł dosyć młodo.
Śmierć młodszego brata była zapewne dla Mikołaja bolesną stratą podobnie, jak starszych sióstr, z których Katarzyna przeżyła zaledwie około 38 lat, a Barbara zmarła w wieku 65.
Biorąc pod uwagę liczne zainteresowania Mikołaja począwszy od astronomii poprzez matematykę, ekonomię, medycynę, a skończywszy na administracji (dobrami kościelnymi) można wątpić czy służba Kościołowi była mu aż tak bliska! Szczególnie, że ten Kościół, który owszem pozwalał mu skromnie żyć, nie oszczędził mu razów u schyłku życia.
Mamy tu na myśli oskarżenie o nieobyczajny związek z Anną Schilling (opiekunką/kuzynką/gospodynią) i nakaz wydalenia jej z kanonii.
Niewiele się w tym zakresie w Kościele katolickim zmieniło. Sprawy męsko-damskie są ciągle jednymi z jego głównych zainteresowań.
W historii nauki Mikołaj Kopernik zapisał się, jako wielki astronom i wydaje się, że była to jedyna prawdziwa pasja w jego życiu i jedyne zajęcie, które czyniło go szczęśliwym. Ono, bowiem zaowocowało księgą O obrotach, która dokonała rewolucji naukowej i światopoglądowej jednocześnie pozwalając autorowi zapisać się na trwałe w historii ludzkości. Odkładanie jej publikacji wiązało się z obawą na reakcję tegoż Kościoła katolickiego, który znał i któremu służył. Aby zyskać jego przychylność zamieścił w niej przedmowę adresowaną do papieża, w której wyjaśniał swoje intencje.
Jego szczęściem było poznanie Jerzego Joachima Retyka, młodego (luterańskiego) matematyka, który znacząco przyczynił się do wydania De revolutionibus. To pozwoliło światu poznać i docenić (choć nie od razu) pracę Kopernika. On jednak już tego nie doczekał.
My natomiast mamy to szczęście, że on żył, myślał i pisał!
Uniwersytet Stanowy w Północnej Dakocie stworzył Matematyczny Projekt Genealogiczny, z którego wynika, że Mikołaj Kopernik ma dzisiaj ponad 190 tysięcy potomków naukowych!